Piotr Bemben

Już od nastoletnich lat towarzyszyła mi sztuka, ponieważ uczyłem się w liceum plastycznym ZSP Jarosław, a po jego skończeniu, studiowałem malarstwo na ASP w Krakowie. Swoją przygodę z tatuażem zacząłem bardzo wcześnie — taki był mój cel. Profesjonalnie zacząłem tatuować, kiedy wyjechałem na studia. Wcześniej, będąc w liceum, tatuowałem w domu. Zdecydowanie to, że zostałem tatuażystą, nie było przypadkiem. Pierwszym wykonanym przeze mnie tatuażem był lew z dredami, który zrobiłem dla mojego przyjaciela. Projekt został ochrzczony w ekipie jako „lew meduza”. Po przyjechaniu do Krakowa musiałem zacząć szybko pracować ze względów finansowych, dlatego załapałem się do studia Kult Tattoo Fest, w którym pracowałem przez wiele lat, aż do czasu otwarcia swojego studia.

Obecnie uwielbiam wykonywać duże projekty z motywami fauny, flory, fantastyki, mitologii, baśni i horroru. Najlepiej to wszystko wymieszać i voila. Z racji, że moje hobby stało się pracą, to trudno mi znaleźć czas wolny. Jestem bardzo zaangażowany w to, co robię i zjada mi to większość czasu, ale kocham to.

Oprócz tatuowania wykonuje także i poboczne projekty. Staram się też rysować, spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, poleniuchować, a niekiedy po prostu się pobawić. Książka, serial czy film też jest mile widziany.

Według mnie kluczem do sukcesu jest ciągła potrzeba rozwoju i opóźniona gratyfikacja. Dodatkowo trzeba mieć w sobie chęć dania z siebie więcej, niż jest to wymagane. Jednak przede wszystkim, trzeba się tym bawić oraz kochać, porzucając przy tym negatywne i hejtujące osoby, na rzecz pozytywnie zakręconej i pozytywnej jednostki.